Dziewoy

Cześć, jestem Dziewoy.

Egotystyczny wróżbita racjonalista, samolubny, autopromocyjnie zakręcony psychotyczny hodowca kotów (chwilowo bez trzody) pijący bardzo niewiele alkoholu, czerpiący korporacyjne profity diler globalista, skarbnik kozienickiego oddziału partii Zielonych – wieczorządzący związków zawodowych w Elektreopłowni, amator piłora, użytkownik foto kamery, sportowiec na emeryturze, wiecznie wracający do kraju emigrant, niespełniony student, biznesmen pracujący na kontrakcie, wyrachowany chłodnik kochanek, incydentalny grzybiarz, rowerzysta z przymusu, biegacz z wyboru, zbieracz złomu i koruchów z mleka, emocjonalny kaleka. Osoba poranna, lubiąca „prawdziwą muzykę”.

Moje wpisy

Waiting for the fucking sun

Waiting for the fucking sun Słońce świeci od kilku miliardów lat, a ja jakoś specjalnie się nim nigdy nie przejmowałem. Waliło mnie, czy praży ono czy leje deszcz. Pogoda była zawsze albo barowa, albo doskonała na akcje “pod chmurką”. Tyle. Dopiero tej zimy, a i wczesną wiosną szczerze i żarliwie zatęskniłem za rozgrzewającymi promieniami słonecznymi. […]

Takie pasmo, że nie górskie

Takie pasmo, że nie górskie Pasmo nieszczęść. Przynajmniej – nie sukcesów. Konkurs – porażka. Mistrzostwa – komplikacje. Mieszkanie – niemożności liczne. Jako debiutant, wziąłem udział w konkursie na debiut. Organizator umiejscowiony po sąsiedzku. Patron całego przedsięwzięcia, Witoldo – trwające od niepamiętnych czasów uwielbienie. Moja miłość do Gombrowicza rosła od lat szkolnych, kiedy to musiałem przeczytać […]

Jak Twardzioch mnie w głowę nie kopnął

Jak Twardzioch mnie w głowę nie kopnął Twardzioch napisał. Ja przeczytałem. Jak on napisał? Dokładnie nie wiem. Bo przeczytałem niedokładnie. Twardzioch, nie Twardoch, bo tak wyszło… Tak jak kiedyś Miron Białoszewski został Szymonem Białowieskim. Tak jak Kazujoshi Funaki przybrał w ustach imię Krzysztof. Twardzioch na Onecie wypowiedział się w formie pisemnej o ciele. O swoim […]

Ukraińcy i Krasnoludy

Blog Ukraińcy i Krasnoludy Jak to najczęściej bywa, musiałem poczekać na relacje kolegi kolegi. Ani koledze nie mogło się to przydarzyć bezpośrednio; nie mogło się zdarzyć, bym ja świadkował takiej akcji. Rzecz wydarzyła się na Dolnym Śląsku. Gdzieś w okolicach Wrocławia. Dla sprawy ma to znaczenie żadne. Kreślę jednak ramy geograficzne by nadać opowieści odpowiedni […]

Idę tam gdzie idę (czyli fejsbookowy człowiek w stronie biernej)

Idę tam gdzie idę (czyli fejsbookowy człowiek w stronie biernej) Nierzadko na fejsie znajduję informacje o różnego rodzaju wydarzeniach. Są one w swoje istocie głównie kulturalne, ale też sportowe, stricte muzyczne, z pogranicza socjologii, idei tłumu. Są one zapowiedzią spotkań niszowych, spędów wielorakich, eventów bardzo popularnych. W dziewięćdziesięciu dziewięciu przypadkach na sto, odczuwam chęć pojawienia […]