Dziewoy

Cześć, jestem Dziewoy.

Egotystyczny wróżbita racjonalista, samolubny, autopromocyjnie zakręcony psychotyczny hodowca kotów (chwilowo bez trzody) pijący bardzo niewiele alkoholu, czerpiący korporacyjne profity diler globalista, skarbnik kozienickiego oddziału partii Zielonych – wieczorządzący związków zawodowych w Elektreopłowni, amator piłora, użytkownik foto kamery, sportowiec na emeryturze, wiecznie wracający do kraju emigrant, niespełniony student, biznesmen pracujący na kontrakcie, wyrachowany chłodnik kochanek, incydentalny grzybiarz, rowerzysta z przymusu, biegacz z wyboru, zbieracz złomu i koruchów z mleka, emocjonalny kaleka. Osoba poranna, lubiąca „prawdziwą muzykę”.

Moje wpisy

Głód to jest energia

Głód to jest energia Popłynąłem. Motorówką po Wiśle. W tą i z powrotem i tak jeszcze raz. Od mostu do mostu. Trwało to około godziny. Koszt wycieczki to 350 złotych. Pewnie w promocji. Nie wiem na pewno, ale domniemuję. Natasza znała „kapitana”. Było nas piątka dorosłych i dwójeczka dzieciaków. Koszt jednej osoby, przemnożony przez liczbę […]

Profil mniej zaufany

Profil mniej zaufany Kiedyś dużo się stresowałem. Czy siedziałem w domu, czy jechałem autobusem, czy byłem na wernisażu, czy robiłem zakupy, czy jadłem, czy odwiedzałem kolegę – czułem się raczej źle. Doskwierały mi przeróżne niewesołe myśli, a jeśli już nie, jeśli nie miałem siły już myśleć, to właśnie ta bezmyślność dokuczała. Zdenerwowanie odczuwałem wtedy, kiedy […]

Dupa w wannie, w ręku gnat

Dupa w wannie, w ręku gnat   Zesrłało się, wzięło i się zesrało: zielone świątki, łikend, boże ciało. A do tego zakaz sprzedaży alkoholu w niedzielę; i ten podział, na owady pożyteczne, pszczoły, żuki i te śmieszne, czmiele. Natomiast pocieszam się na różne sposoby. Na przykład świadomością. Samoświadomością. Pewne rzeczy wiem. Zdarza się. Są to […]

Mapa korków

Mapa korków Jeszcze wieczorem sprawdzałem mapę korków. Na E7 z Warszawy do grodu radomskiego były dwa gluty. Jeden dłuższy, gdzieś w okolicach Nadażyna, jeden krócak – przed Tarczynem. Coś tam się czerwieniło we Wsoli, ale nie bardzo. W czwartek o piątej rano – zielono. Wszędzie zielono, wszystko na zielono. Nikt nie jedzie, wszyscy stoją. Śpią? […]

Śmierć i wino w San Domingo

Śmierć i wino w San Domingo Kasztanowce w rozkwicie pełnym. Zieleń rozłorzystych liści plus te cienkie jasne porastające z listowia prącia. Maj. Druga połowa maja. Koniec maja. Matka moja jest Sandomierzaninem. Jeszcze nie honorowym. Jest także Amerynakną. Bo nie Amerykaninem. Więc także Sandomierzanką? Moja matka urodziła się w Sandomierzu. Jeszcze nie w czasach rozbicia dzielnicowego. […]